niedziela, 9 marca 2014

Weekend...

Ciekawa jestem z czym kojarzy się Wam weekend, a szczególnie taki jak ten, ciepły, radosny, pełen słońca i kolorów...
Część z Was zapewne powie: Nareszcie się wyśpię, inni wezmą się za gruntowne  porządki w domu, ogrodzie, jeszcze inni pojadą na zakupy, spędzą tydzień "kulturalnie" w teatrze czy kinie. Z pewnością znajdą się i tacy co wyskoczą na jakąś imprezkę...czy coś w tym rodzaju. Pomysłów na spędzenie weekendu jest niezliczona ilość, w zależności od sytuacji, planów, albo i nie planów, po prostu poddania się temu co da dzień.
Tak właśnie było u mnie. W zasadzie nic nie planowałam, oprócz porządków domowych (takich normalnych, co tygodniowych), ale ta pogoda, rześkie powietrze, pierwsze kwiaty - zobaczcie jakie piękne




sprawiły, że weekend miałam bardzo pracowity i przyjemny.
Oczywiście nie obyło się bez pitraszenia...
Najpierw pożywne śniadanko


potem pieczenie chleba (tym razem z mąki orkiszowej), jego kształt po upieczeniu zaskoczył nas wszystkich, ale był smaczny


pizza domowej roboty





...i dzięki tak pięknej pogodzie w niedzielne słoneczne popołudnie  rozpoczęliśmy sezon grillowy...




na kolację już tak delikatnie, same owoce


i wyruszyliśmy na spacer w poszukiwaniu wiosny




Amelka miała wiele radości z tak przepięknej pogody i ciężko było ją zagonić do domu



Oczywiście nie mogło zabraknąć czasu na dobrą lekturę przy filiżance herbaty,




przyjemne rozmowy ( bo miałam okazję być na dobrej herbatce u znajomych), i oczywiście nie mogło zabraknąć czasu na kwiaty...






A na koniec tego słonecznego i pracowitego weekendu ( zapomniałam, że jeszcze musiałam uporać się z pewną pracą pisemną, o której mam nadzieję wkrótce napiszę, bo jest ona kolejnym krokiem w realizacji moich planów "marzeń"), odbyliśmy rodzinną burzliwą dyskusję jak uczcić Dzień Kobiet. No, mąż ma nas trzy i nie jest to proste, oj nie...tak więc wyobraźcie sobie,że stanęło na decyzji naszej najmłodszej latorośli - Amelki, pojechaliśmy do kina na film właściwie dla niej: "Pan Peabody i Sherman" i choć nie wszyscy byli z tej decyzji zadowoleni, to okazało się, że był to strzał w dziesiątkę:) Film z dużą dawką humoru, z przekrojem informacji historycznych i naukowych, ale przekazanych w taki sposób aby dzieci wiedziały o co chodzi, no i oczywiście z przekazem wartości, tego co w życiu ważne: miłość, oddanie rodzica, odnalezienie w życiu tego co słuszne, a nie tego co daje przewagę...tak więc wypad do kina okazał się bardzo dobrym zakończeniem weekendu.
No cóż kończę już, bo strasznie się rozpisałam, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i nie przytłoczyłam ilością zdjęć ( a tak naprawdę to tylko namiastka tego co zrobiłam...)
Pozdrawiam Was cieplutko i słonecznie:)

4 komentarze:

  1. Kwiaty piękne, ale i tak serce skradła mi pizza :))) Wygląda pysznie!!!

    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję, a pizza wygląda i smakuje pysznie:) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Widzę, że weekend obfitował w ogrom przyjemności ;)
    Pizza wygląda wyśmienicie, aż zgłodniałam, no i sezon grillowy - już nie mogę się doczekać jak ruszy w pełni :)

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, weekend obfitował w ogrom przyjemności i pracy, ale takiej przyjemnej pracy. Pozdrawiam serdecznie:)

    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń