niedziela, 29 marca 2015

Wiosenny nastrój...

Energia, uśmiech, optymizm, chęć zmian i w życiu i wokół nas jak chociażby we wnętrzach, to znaki szczególne wiosny...
O tej porze roku kolor wkracza z wielką siłą do wnętrz, do naszej garderoby, a zatem i do życia:)
Barwne wesołe kurczaki, kolorowe pisanki, przeróżne zające i dekoracje, oczywiście kwiaty mieniące się wszystkimi kolorami tęczy...
Nawet stół i na wiosnę i na Święta może być nakryty zarówno elegancką porcelaną, może być w stonowanej kolorystyce,  może być słoneczny i wesoły jak tutaj TUTAJ
ale może być też ubrany w kolorowe, bogato zdobione naczynia....
Skoro tyle koloru i radości wokół i Święta za pasem, Święta radosne, pełne nadziei, skoro rzeżucha rośnie w ekspresowym tempie a dzieciaki z radością i zapałem dekorują pisanki i wydmuszki, to czy my , dorośli nie możemy zarazić się tą całą atmosferą, wiosennym nastrojem?
Zwolnijmy więc nasze codzienne tempo, odpocznijmy w promieniach wiosennego słońca, cieszmy się sobą zarówno w tym najbliższym gronie  a jeśli będzie nam dane to i w dalszym...i poddajmy się marzeniom, które są sensem i radością życia i uwierzmy w końcu, że się spełniają:))) Tak po prostu...

Święta zbliżają się wielkimi krokami...wiosenne sprzątanie, wietrzenie, zmiana aranżacji z zimowych na lekkie, pastelowe, świeże i po prostu wiosenne, zmiany widoczne są już wszędzie. Szczególnie jak przeglądam Wasze blogi nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wiosna zawitała dosłownie i w przenośni...czuć i widać ją na każdym kroku...po prostu jest pięknie świeżo i radośnie.
  U mnie również trwają zmiany...niedawno pisałam o swoich inspiracjach wiosennych i nie byłabym sobą gdybym ich krok po kroczku nie wprowadzała do swoich wnętrz, ale o tym  wkrótce.
Tymczasem jestem w temacie świątecznym, aranżuję, planuję i  realizuję...osobiście lubię poddać się chwili, temu co mnie zainspiruje i stąd rzadko wiem miesiąc wcześniej jakie będą u mnie Święta...pastelowe, stonowane, spokojne czy może kolorowe?
Tak było i tym razem...pewna wizyta w IKEA zainspirowała mnie do zastosowania koloru na Święta w moim domu. 
A zaczęło się od zakupu kompletu talerzy z Ikea, których wzór jest inspirowany wzorami tropikalnych owoców i zwierząt o nazwie DRIFTIG ,  więcej można zobaczyć  TUTAJ.


Dla mnie osobiście są piękne, nie potrafiłam się im oprzeć...


Potem wizyta i zakupy na miejscowym kiermaszu regionalnego rękodzieła...
Wyroby cukiernicze jak widoczna niżej kura, królik z koszykiem pełnym pisanek, śliczne kolorowe jaja (oprócz tych pastelowych z misternie wykonanymi zdobieniami), to dzieło mojej koleżanki Agnieszki u której zaopatruję się  w te pyszności od wielu już lat i co roku zachwycam się jej nowymi pomysłami...czy to zbieg okoliczności czy może ogromna moc tzw. synchronizacji, która w życiu działa jak tylko zawierzymy całym sercem że wszytko co się w życiu dzieje to cudowny splot  okoliczności? ( o tym będę pisać w kolejnym poście z cyklu "Być Kobietą). Fakt faktem, że zastawa u mnie pierwszy raz tak kolorowa i reszta choć nie uzgadniana, nie planowana również w kolor jest ubrana...


Nawet przepiękna ręcznie robiona i wypalana patera, którą również zakupiłam na kiermaszu, (więcej można zobaczyć TUTAJ ) jest w kolorach, które świetnie wpasowują się w całą gamę kolorystyczną moich tegorocznych Świąt...


I nie mogło już być  inaczej, Święta Wielkanocne, stół do nich nakryty jest  kolorowy i wesoły...



Oprócz pięknej zastawy, niesamowitego rękodzieła, znalazły się na nim i tradycyjne jaja, których na Święta zabraknąć po prostu  nie może...



oraz praca diy w wykonaniu dziecka, w tym przypadku baranka wykonanego przez moja córcię...


Te wszystkie elementy razem i każdy z osobna dają uczucie i wrażenie niezwykłej radości i powiewu świeżości...choć nietypowe, (nie ma w nich koloru typowego dla świąt wielkanocnych czyli koloru żółtego), to mam wrażenie że są jak najbardziej na miejscu..., że pasują do klimatu i atmosfery Świat Wielkiej Nocy...
Tak wyszło, tak się ułożyło, to znaczy że tak miało być, to znaczy, że kolor miał zagościć w tym roku w moich wnętrzach...


Powiew świeżości w moim domu to nie tylko stół w kolorze, ale także ziółka, które już wyhodowałam na swoim parapecie kuchennym. Są nie tylko zdrowe, ale i piękne, a ich soczysta zieleń zachęca do jedzenia wprost ze skrzynki. 


Ziółka  wyhodowane w doniczce, ale również zakupione w IKEA rosną w szklarenkach i są nie tylko piękną ozdobą ale i kopalnią witamin oraz kwintesencją smaku wielu potraw...a ponadto są przedsmakiem tego co szykuję w ogrodzie, w swoim małym warzywniaku...


Ziółka dodaję do wszystkich potraw, bez wyjątku, jak chociażby  do dań obiadowych....


Pieczone udka z pomarańczami i gruszkami, w akompaniamencie ziółek ( w tym przypadku tymianku) z domowego ogródka ...wypróbowane, palce lizać !!!

Podsmażane kiełki wraz z miętą...no cóż spróbujcie sami, ich wygląd mówi sam za siebie:)




Zwykła poranna jajecznica z upieczonymi samodzielnie bułeczkami i szczypiorkiem z domowego ogródka  smakuje wybornie...niby niewiele a tak dużo...





W moim dzisiejszym poście zagościł kolor, smak i zieleń...oznaki wiosny, radości i budzenia się do życia...zagościł na całego wiosenny nastrój.
A jak jest u Was Moi Drodzy., jak zapowiadają się Wasze Święta, Wasza wiosna w Waszych domach? Czy tak jak u mnie jest radosna i kolorowa, zielona i wesoła czy raczek spokojna, stonowana może w kolorze black and white?
Piszcie, jestem bardzo ciekawa i już dziś dziękuję za każde zostawione słowo...i za to że jesteście.
Do następnego razu, w wiosennym nastroju i wiosennym kolorze:))) 



niedziela, 22 marca 2015

W zgodzie ze sobą...

Przygarnij samą siebie do serca. Bo kto to zrobi lepiej niż Ty?


W kolejnym poście z cyklu "Być kobietą" chciałabym przybliżyć Wam Moi Drodzy drogę którą kroczę, drogę wcale nie łatwą, ale piękną...drogę do własnego wnętrza, do życia w zgodzie ze sobą.

Jak się okazuje, wcale nie musimy rezygnować z wewnętrznego piękna (które ma w sobie każda z nas ), a jednocześnie normalnie funkcjonować, spełniać się w różnych rolach...rolach które są nam narzucone jako kobietom, ale również takim z wyboru...musimy jedynie dojść do miejsca w którym poczujemy całą sobą wewnętrzną wolność i pełną akceptację siebie taką jaką jesteśmy:)
To poczucie wewnętrznej wolności i pełnej akceptacji siebie sprawia, że możemy rozkwitnąć naszym własnym niepowtarzalnym jedynym w swoim rodzaju stylem. Możemy osiągnąć prawdziwą kobiecość.

Kobiecość to  zwrócenie się ku sobie, poza umysłem. To coś wyjątkowego, coś co daje poczucie szczęścia i spełnienia.
Choć dzisiejszy świat stawia na aktywność, realizację celów, to my decydujemy jak żyć będziemy i czy taki styl i taki cel nam pasuje.  
Jak to osiągnąć, jak dojść do miejsca które da nam poczucie życia w zgodzie ze sobą?
Jest wiele możliwości jest wiele sposobów, wiele dróg, które mogą nas tam zaprowadzić...
Myślę, że szacunek do siebie, wspieranie, wiara we własne możliwości, bycie we wspólnocie wzmacnia zarówno kobiety jak i dziewczynki. Daje moc i światło, które nie wyróżnia, ale każdą z nas pokazuje w ich całym pięknie i prawdzie.
Trzeba znaleźć swoje motto życiowe, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie...co da mi poczucie szczęścia, co sprawi, że będę wiedziała że to co robię, to jak żyję TO JEST WŁAŚNIE TO...
To nie są pytania na które odpowiedzi zna się od razu, są to pytania na które odpowiedzi szuka się długo...
Jak to zrobić? Jak te odpowiedzi znaleźć?
To długa i bardzo pracowita droga, ale warto...
Ostatnio przeczytałam na jednym z blogów takie oto słowa, 
słowa, którymi słynna fotograf Paulina Arcklin mówi sama o sobie:
WSZYSTKO CO ROBIĘ, ROBIĘ Z PASJĄ. KOCHAM TO CO ROBIĘ I ROBIĘ TO CO KOCHAM...
Po ich przeczytaniu wiedziałam, że są to również moje słowa, jest to stan do którego dążę, i dziś wiem, że można go osiągnąć i odnaleźć ich sens...nawet w robieniu czegoś co do tej pory uważałam tylko za obowiązek...
No dobrze...koniec tych "mądrości" teraz praktyka.
Od czego zacząć? 
Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że tych zmian się pragnie całym  sobą, trzeba być zdeterminowanym i gotowym, że łatwo nie będzie...będzie wiele chwil zwątpienia, pytań, po co mi to wszystko i jaki w tym sens? Ale to właśnie o to chodzi, aby skutecznie i systematycznie pracować, nie poddawać się ...
Często do takich postanowień dochodzi na skutek trudnych wydarzeń, trudnego życia, które uczy nas, że niezależnie od sukcesów czy porażek, niezależnie od tego co się w nim dzieje, żyć musimy i jakoś sobie z tym życiem radzić też musimy !!!
Po różnych swoich życiowych doświadczeniach przyswoiłam sobie lekcję, że podstawą przetrwania jest zdrowie psychiczne, a podstawą zdrowa psychicznego jest uważność.  Zaś owocem uważności jest zdolność zachwytu.
Jak do tego dojść?
Moja osobista droga trwa już naprawdę długo, a jak wygląda?
Każdy dzień, każda chwila to nieustająca praca nad tym aby ten stan osiągnąć.
Mój dzień zaczyna się ok godz. 5:30 ( każdy, z małymi wyjątkami, kiedy jesteśmy np. na jakimś wyjeździe i jesteśmy w jednym pomieszczeniu, wtedy nie chcę  budzić mojej rodzinki).

Taki oto zestaw jest codziennie na moim stoliku...



Kawa ( jej zapach i smak, który działa na mnie pobudzająco, kominek zapachowy z zapaloną świeczką, dodatkowe źródło światła np. w postaci kulek z cooton ball, kwiaty oczywiście ...



oraz zestaw książek i czasopism, które są moją pierwszą poranną lekcją:)
W tym zestawie jest zawsze na początek 
książka z rodzaju takich którą czyta się "lekko" do kawy jak np. "Czarne skrzydła" Sue Monk Kidd. 
Tę akurat dostałam od koleżanki (Marzenko dziękuję...), a jest o tematyce, którą ostatnio bardzo mocno zgłębiam i świetnie pasuję do cyklu który rozpoczęłam, a mianowicie o byciu kobietą, w przypadku tej książki o dwóch niepospolitych kobietach: niewolnicy i białej pani, o kobietach silnych i niezależnych, które potrafiły walczyć o swoje, o to co im w tych czasach nie przysługiwało: o wolność osobistą, wolność do podejmowania własnych wyborów, wolność do miłości...



Potem, po obudzeniu się i lekkim wprowadzeniu w stan błogi, przyjemny, stosuję metodę " Dziewięciu Oczyszczających oddechów", metodę, o której kiedyś przeczytałam  w jakiejś książce ( niestety nie przypomnę sobie w jakiej bo naprawdę sporo ich już w moim życiu było), ale z ogromną przyjemnością odsyłam Was do bloga Agnieszki Maciąg TUTAJ , którego odkryłam przypadkiem całkiem niedawno i jestem pod ogromnym wrażeniem tego co tam znalazłam ( książki o gotowaniu Agnieszki mam już dawno i korzystam z nich bardzo często, bo oprócz cudownych przepisów jest w nich coś więcej, jest serce i miłość...), a w którym jest ta metoda opisana w sposób bardzo prosty, w sposób który można z przyjemnością wprowadzić do swoich codziennych praktyk.

Po oczyszczeniu i wypełnieniu własnego wnętrza pozytywnymi czystymi emocjami przechodzę do codziennej lekcji odrabiania, pisania swoich porannych stron,codziennie zapisuję trzy strony w zeszycie tzw. swoich myśli zapisywanych bez żadnego wcześniejszego scenariusza, bez cenzury, po prostu potok myśli które w danym momencie dyktuje mi głowa, serce. Jest to mój osobisty zeszyt, do którego NIKT nie ma prawa dostępu !!!. Po co to robię? Właśnie po to, aby odzyskać siły twórcze, aby odnaleźć swoją własną drogę życia, swoje przeznaczenie. O tej metodzie przeczytałam w książce "Droga Artysty. Jak wyzwolić w sobie twórcę" Julii Cameron. 


Metoda opisana w tej książce ( zresztą jest to nie jedyne zadanie do wykonania, ale o nich w kolejnych postach), choć na pozór bezcelowa, to w rzeczywistości niezwykle skuteczna, gorąco ją polecam wszystkim którzy chcą odnaleźć w sobie "twórcę" czyli znaleźć swoją własną drogę życia:)
Zabiera to naprawdę niewiele czasu ( w moim przypadku, ok 5-10 min), a działa na cały dzień, na całe życie...
Po zadaniu "twórczym" przychodzi czas na chwilę ze swoją pasją , w moim przypadku jest to przeglądanie czasopism i stron w tablecie w tematyce wnętrzarskiej, poszukiwanie inspiracji do pracy zawodowej, nauka i po prostu przyjemność. Czasami dochodzą czasopisma z tematyką o modzie, psychologii, podróżach, wszystkim tym co sprawia mi przyjemność. Tu nie sugeruję  się jakimś porządkiem, biorę w rękę to na co akurat mam ochotę. A ponieważ w moim domu nie brakuje literatury...


Mam ją dosłownie wszędzie ( dla mnie może nie być telewizora, natomiast książka, czasopismo, po prostu papier,być musi!!!)
Jak tylko sprzyja ku temu pogoda (zazwyczaj latem, wiosną i wczesną jesienią) wychodzę jeszcze na poranne króciutkie spacery po moim ogrodzie), ale o tym też napiszę innym razem:)

Na poranne zadania potrzebuję ok godziny, tak więc już ok. 6:30 jestem gotowa i pełna energii do wykonywania zadań dnia codziennego, do których uwierzcie, po takim poranku, energii mam naprawdę wiele:))). 
Większość rzeczy które wykonać muszę nie są już dla mnie przykrym obowiązkiem, ale raczej przyjemnością. I o to właśnie chodzi, aby to co się robi w życiu robić nie z przymusu, ale z poczuciem zadowolenia  i spełnienia. 
To moje pierwsze zadanie dnia, które przybliża mnie codziennie do celu jaki sobie postawiłam już jakiś czas temu, do życia w zgodzie ze sobą. 
O kolejnych zadaniach będę pisać w kolejnych postach, ale jest jeszcze coś o czym chcę wspomnieć już dziś...
Niezależnie od codziennych zadań do wykonania trzeba bezwzględnie spotykać się z ludźmi którzy nas wzbogacają wewnętrznie, trzeba słuchać i chłonąć to co mają do powiedzenia inni, Ci którzy już tę drogę przeszli i w tej chwili są nauczycielami i mentorami dla tych którzy tą drogą kroczą...
Piszę o tym, ponieważ w moim życiu jest takich osób wiele, zarówno wśród znajomych jak i ludzi całkiem mi obcych, są miejsca które warto odwiedzać tak często jak tylko się da, jak chociażby wspomniany wcześniej przeze mnie blog Agnieszki Maciąg zachęcam do czytania 
Warto uczestniczyć w różnych spotkaniach, jak chociażby spotkanie z cyklu: Jak świadomie korzystać ze swoich talentów i wartości tu można poczytać więcej
Na spotkaniu tym miałam okazję być wczoraj, spotkanie które prowadziły autorki książki "Siła kobiet w biznesie". kobiety szczęśliwe i spełnione, kobiety które osiągnęły swój własny sukces, kobiety, od których warto się uczyć. Po takim spotkaniu wyszłam nie tylko bogatsza duchowo, pewniejsza, że warto tą drogą kroczyć, ale i zaopatrzona w cudowną książkę autorstwa Anety Chybickiej i Elżbiety Zybrzyckiej (prowadzących ten warsztat), ale również moja kuchenna biblioteka wzbogaciła się o kolejną pozycję "Wiosna w kuchni pięciu przemian" Anny Czelej, a także o pyszną zdrową herbatkę zwaną Bio Czystek, a kupioną w miejscu gdzie odbywało się spotkanie, a mianowicie w
Bio Restauracji Totomato.
A o samej herbatce, dlaczego jest zdrowa i warto ją pić można poczytać tutaj.


Na koniec spotkania miła towarzyska pogawędka z koleżanką (Agniesiu pozdrawiam gorąco i dziękuję) przy dobrej kawie i pysznym posiłku czy zdrowym ciastku i dzień naprawdę może być piękny. Już ciężko go popsuć...
Niedługo bo 11 kwietnia będę miała kolejną okazję i przyjemność (tym razem nie tylko jako słuchacz, ale będę "miała swoje 5 minut" na wystąpienie i króciutkie opowiedzenie o sobie, o swojej drodze...) na spotkaniu pt. "Wiosenny powiew kobiecości". Już mam tremę, ale bardzo się cieszę. Więcej na temat tego cudownego przedsięwzięcia można poczytać TUTAJ.
O rany, czuję, że te moje nowe posty z cyklu być kobietą będą naprawdę długie, ale uwierzcie, że podczas odrabiania swoich porannych stron obudził się we mnie potencjał twórczy w postaci pisania, ja po prostu to lubię i mam ogromna nadzieję że Was nie zanudziłam, a może znajdzie się wśród Was ktoś, kto zechce spróbować...odnaleźć swoją własną drogę i może skorzysta z tego co ja tu piszę...:)))
Oczywiście dziękuję że jesteście, za komentarze, zapraszam już dziś na kolejne posty z tego cyklu, choć następny, najbliższy planuję w tematyce innej bardziej zbliżonej do nadchodzących Świąt i wnętrz...
Pozdrawiam Was Moi Drodzy ciepło i serdecznie:)



niedziela, 15 marca 2015

Wokół trendów...w modzie:)

Moda...trendy, nowości...dużo tego wokół nas. Co sezon, we wszystkich magazynach i portalach modowych mnóstwo informacji, zdjęć i inspiracji z tym co w najbliższym sezonie będzie modne, co powinniśmy nosić, żeby być trendy...
Lubię to wszystko oglądać, lubię modę , bo  to pewnego rodzaju sztuka, kreatywność, chęć wyrażania siebie...
I choć moje osobiste podejście do tego wszystkiego jest raczej z rodzaju: popatrzę, poczytam, i tak zrobię swoje ( w tym przypadku "ubiorę się po swojemu"), to nie mniej jednak temat mody w ogólnym tego słowa znaczeniu nie jest mi całkiem obcy:)
I tak, obserwując co sezonowe trendy, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest jeden motyw, jest jeden rodzaj trendu, który powtarza się, nie wychodzi z mody, jest ponadczasowy, a jest nim najbardziej demokratyczne ubranie świata i jednocześnie chyba najbardziej uwielbiany przez modę, przez wszystkich, nie starzejący się DŻINS.
Myślę, że nie jedna  z nas, może nie mieć w swojej szafie spódnicy, garnituru, sukienki...ale dżinsy ma chyba każda/każdy z nas...
I to z pewnością kilka par. Bo dżinsy są podstawą garderoby współczesnej kobiety.
Według mnie, swój sukces zawdzięczają przede wszystkim temu, że są super wygodne i praktyczne. Jak nie mam co na siebie włożyć (chyba jak większość kobiet) to dżinsy uratują każdą sytuację bez wyjścia...
Po wielu latach "eksperymentów modowych " doszłam do wniosku, że najlepiej i najsensowniej jest inwestować w ubrania , które nosi się na co dzień, jak chociażby właśnie dżinsy.
Umiejętnie zmieniając dodatki, w tych samych dżinsach mogę pójść i do pracy i do teatru i na spacer i na spotkanie towarzyskie. 
Podróż w dżinsach jest też niezwykle wygodna, a do tego nie mam wrażenia, że jestem byle jak ubrana...
Wiele można by o nich pisać, ich historia jest długa i bogata, niejeden wybieg widziały, nie jedną przemianę przeszły, ale jedno jest pewne mają w sobie coś takiego, że za każdym razem zachwycają na nowo i ciągle ich mało. 
Dziś z dżinsu szyje się już wszystkie elementy garderoby, od spodni poczynając, na torbach kończąc..., a pokazy mody zadziwiają wręcz pomysłowością i kreatywnością ....
Różne odcienie i fasony strojów z  dżinsu...


Źródło: grafika gogle

zastosowanie, już we wszystkich elementach garderoby...

źródło: grafika gogle

Świetne łączenia z innymi materiałami i wzorami...


źródło: grafika gogle

Jak widać niżej, dżinsy zniosą wszystko, można je ozdabiać i kamieniami i koronką , wystarczy zmienić krój, szwy , uzupełnić szyfonem czy gipiurowymi wycięciami...


źródło: grafika gogle 

Zawsze wyglądają świetnie, zawsze są modne i zawsze zachwycają !!!

Nawet wnętrze może być ubrane w dżins. 
Dżinsowe meble i dodatki...


źródło: grafika gogle

mnie zachwycają osobiście i choć w swoich wnętrzach mebli i dodatków dżinsowych nie mam, to garderobę i owszem...

trochę się tego uzbierało:)



Uwielbiam dżins w towarzystwie dużych chust i "starych" dodatków....





oraz dodatków ręcznie zrobionych...


A ponieważ przez lata uzbierało mi się trochę różnych oryginalnych dodatków ( jak sroczce...której ciągle mało), tak też mój dżinsowy look często ulega przeobrażeniu:)


Na koniec Moi Drodzy już nie dzinsowo...ale kwiatowo i kolorowo, czyli tak jak lubię najbardziej niezależnie od panujących trendów:)))














Czyż kwiaty nie są zawsze piękne i modne?

Dla mnie osobiście tak !!!
A Wy lubicie dżins, dużo go w Waszych szafach? A może i wnętrzach? Czy jest taki trend w modzie który zawsze Was zachwyca i zawsze go mało ...?
Jestem bardzo ciekawa..., a tymczasem żegnam się z Wami, dziękuję za to że jesteście i wszystkie zostawione komentarze:)))
Miłego tygodnia.

sobota, 7 marca 2015

Cudownie jest być kobietą:)))

Witajcie Moi Drodzy:)
Dzisiejszy post nie jest bez przyczyny i nie jest z przypadku...właśnie dziś, w Dniu Kobiet rozpoczynam nowy cykl w swoim blogowaniu pt. "BYĆ KOBIETĄ"



Jaka  powinna być dzisiejsza kobieta? Zapewne  idealna ?...tzn. atrakcyjna fizycznie, świetnie ubrana, zawsze młoda, dobrze wykształcona, przebojowa, twarda i wyzwolona...a jednocześnie dobra matka, żona, gospodyni, zawsze uśmiechnięta, znająca rozwiązanie wszystkich problemów, rozumiejąca przełożonych, współpracowników, męża, dzieci i rodzinę...a nade wszystko nie narzekająca...po prostu silna !!!
Czy taki wizerunek jest dziś pożądany? Wizerunek ideału kobiecości? Jaki powinien tak naprawdę być?
Myślę, że taki wizerunek współczesnej kobiety odciął nas od korzeni, prawdziwej siły i kobiecej mocy, a także co najgorsze oddalił nas od siebie nawzajem.
Ten cykl, cykl poświęcony byciu kobietą będzie właśnie o tym jak odnaleźć swoje prawdziwe powołanie, swoje korzenie, jaką drogą iść, aby dotrzeć do miejsca najważniejszego w naszym życiu ...do swojego własnego wnętrza, jak żyć w zgodzie ze sobą:)
Ja właśnie tą drogą kroczę, uczę się sukcesywnie i odnoszę coraz większe sukcesy i dlatego zapragnęłam dzielić się z Wami swoimi doświadczeniami, tym czego już się nauczyłam i tym co jeszcze przede mną.  
Kiedyś kobiety spędzały bardzo dużo czasu razem. Wspólnie gotowały, szyły, śpiewały, wychowywały dzieci...współczesne kobiety, choć ubrane w modne stroje, dobrze wykształcone i dobrze zarabiające, pewne siebie, twardo stąpające po ziemi, choć są razem w pracy, na spotkaniach biznesowych i na szybkiej kawce, to tak naprawdę są oddzielone od siebie strachem, poczuciem konkurencji niemalże w każdej dziedzinie życia, czyli tak naprawdę są samotne...
A przecież tak niewiele trzeba, aby to zmienić, wystarczy wrócić do swej pierwotnej natury, do bycia sobą tak po prostu.   
Cudowny jest "proces" rozwoju kobiety już  od dziecka, kiedy to naturalna spontaniczność, śmiech do rozpuku, pierwsze przyjaźnie "do grobowej deski", taniec bez zahamowań, pierwsze relacje damsko-męskie przechodzące w sposób naturalny w wiek dojrzalszy, pełen kontaktu z naturą i chwilą refleksji. Proces jak najbardziej piękny sam w sobie, silny i pełen nadziei, że tak będzie już zawsze, do końca...




Niestety, realia czasów obecnych, "wyścig szczurów" już od najmłodszych lat, ciągła potrzeba bycia najlepszym...prywatne przedszkola, szkoły z jak najlepszą opinią, a potem licea z "pierwszej  dziesiątki", nie mówiąc o prestiżowych studiach, o najwyższym wykształceniu, wszystko dla dobra dzieci, dla dobra ich przyszłości...przyszłości, jakiej? tego nikt nie wie, bo przecież liczy się tak naprawdę tylko "tu i teraz".
Często bywa tak, że wydaje się nam iż zrobiliśmy dla naszych córek i synów to co najlepsze, zapewniliśmy im byt i warunki do nauki, stworzyliśmy najlepsze co mogliśmy...dobrze jak się wszystko poukłada, a jeśli nie ? to co wtedy? gdzie jest na to odpowiedź i gdzie jest winny?
Czy te nasze wykształcone, obyte dzieci, ubrane w najmodniejsze ciuchy są tak naprawdę szczęśliwe?
Myślę, a nawet wiem, że niestety nie...
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego to co z zewnątrz wydaje się być najlepsze prowadzi nas do wewnętrznego pogubienia, ogólnego chaosu... odpowiedzi same nie przyjdą, to ciężka praca, dziś wiem (po tym jak sama popełniłam całe mnóstwo "takich" błędów), że   tak naprawdę najważniejsze jest to, aby  uczyć siebie i nasze córki od najmłodszych lat żyć w zgodzie ze sobą, iść za głosem serca, otaczać miłością, ale taką prawdziwą, bezinteresowną i bezwarunkową, pozwalać popełniać błędy i wybierać drogę życia samodzielnie, pozwalać poczuć wiatr we włosach...,




 trwać  z boku i przekazywać nauki prawdziwe, nie te książkowe i naukowe, ale  o życiu, o wartościach, reszta przyjdzie sama, nawet nie obejrzymy się kiedy...




W tej cudownej, aczkolwiek trudnej podróży, podróży do własnego wnętrza towarzyszyły mi i towarzyszą nadal niezliczone ilości książek ...



podróże oczywiście i te bliskie i te dalekie...




poznani ludzie, ciągły rozwój i poszukiwanie ...
Warto, naprawdę warto...bo życie jest piękne, to od nas zależy jak je widzimy:)





W swojej podróży, tej do własnego wnętrza chciałabym osiągnąć taki stan jak widać na zdjęciu niżej...totalnej beztroski, życia tak jak mi pasuje a nie tak jak oczekują tego ode mnie inni...jednym słowem mówiąc, chciałabym nauczyć się chodzić własnymi ścieżkami:)



Czego życzę wam Moje Miłe Panie i sobie oczywiście nie tylko w dniu naszego święta, ale tak na co dzień, w życiu po prostu:)
A Wam Panowie, bo wiem, że jesteście, że czytacie...,życzę abyście u swego boku mieli kobiety piękne ( nie tylko zewnętrznie), ale chyba przede wszystkim z niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju pięknem wewnętrznym:)