sobota, 9 lipca 2016

W pogoni za...ciszą, spokojem i pięknem natury:)

Właśnie...w pogoni, w pędzie życia przychodzi czas na refleksję, po co? dokąd? i dlaczego? Tak pędzimy, chcemy wyrobić się ze wszystkim na czas, chcemy być na czasie i w czasie, oraz w międzyczasie. Wszystko pod kreskę, z kartką w ręku, planowaniem, realizacją, w wielkim świecie, nie omijając po drodze niczego...

To nie pierwsza moja refleksja, nie pierwsze zatrzymanie, nie pierwsze zastanowienie się gdzie tak pędzę, po co i dlaczego? I nie tylko ja...
Życie choć piękne, to krótkie, czasami zbyt krótkie...i coraz częściej czuję i myślę, że ten cały pęd życia codziennego jest bez sensu...nie ma barw:)

Tak na prawdę ciągnie mnie za rzekę, w cień drzew, do natury, do ciszy, do spacerów bez celu...do kuchni i smaków regionalnych, do malowniczych pejzaży, do zwierząt dużych i małych.
Nie lubię już hałasu, tłumu, natłoku informacji, zbyt wielu bodźców, wypasionych hotelów z ofertą inclusive, nie lubię zorganizowanych wyjazdów...
Ja gonię, owszem, ale za ciszą spokojem i marzeniami, a moje marzenia są tylko moje i są takie proste jak natura:)

Rozumiem to coraz bardziej, bo choć robię zawodowo to co kocham, choć mam cudowną rodzinę, zajęć mi nie brakuje to nie mogę już ogarnąć tego wszystkiego, ciężko znaleźć równowagę i upragniony wewnętrzny spokój. Tylko w miejscach gdzie praktycznie nie ma żadnych bodźców, nadmiaru atrakcji, potrafię wypocząć tak na prawdę, mój umysł poddaje się pełnemu detoksowi.

Ostatnio miałam możliwość i ogromną przyjemność spędzić kilka dni w takim miejscu, które dziś chcę Wam przedstawić i szczerze polecić, szczególnie tym , którzy tak jak ja gonią, ale...za ciszą spokojem i pięknem natury.
To miejsce to DOM WAKACYJNY KORDAKI.
Ciężko jednym słowem je opisać, ciężko oddać klimat jaki tam panuje. Jedno jest pewne, choć byłam tam zaledwie cztery dni...odpoczęłam jak nigdy, a gdy wyjeżdżałam, pierwszy raz w żuciu łezka mi poleciła, że  czas odjeżdżać:)
Popatrzcie sami, czyż nie jest tam pięknie?

















Miałam wszystko czego potrzebowałam, ciszę spokój i piękno nie tylko w naturze, ale i we wnętrzach, które jak wiecie są dla mnie niezwykle ważne i coraz częściej wyjeżdżając gdzieś, szukam miejsc nie tylko pięknych samych w sobie, ale też i tego aby wnętrza były niebanalne, wyjątkowe i z sercem tworzone...te z pewnością takie są:) Urządzone ze skandynawską prostotą. Wszędzie biele i szarości, trochę błękitu. Atmosferę ociepla drewno oraz stare elementy jak chociażby krzesła, czy taborety pełniące role stolików nocnych, oraz stare  skarby takie jak piękna skrzynia na tarasie, bukłak na wino, czy czy stare piękne koryto, stolik w salonie, oraz przepiękne szafy w sypialniach. Dla mnie prawdziwe cuda...












I oczywiście smaki...nieodzowny element mojego życia. Nawet w takich miejscach staram się aby było miło, smacznie i pięknie. Łono natury, oraz całe otoczenie, sprzyjały aby zarówno śniadania, obiady jak i kolacje, a nawet wypady nad jezioro były klimatyczne:)





 Rowery towarzyszą nam zawsze i niemalże wszędzie, dzięki nim możemy zwiedzać okolice, podziwiać naturę, rozkoszować się na prawdę pięknymi widokami i świeżym powietrzem, próbować żyć zgodnie z rytmem wschodów i zachodów słońca.....







 Zwierzęta, duże i małe wszystkie piękne, kontakt z nimi, przyglądanie się ich zwyczajom i temu jak poddają się prawom natury, mogą nas ludzi wiele nauczyć, pokory do życia i szacunku wzajemnego:)



Mam ogromny szacunek i podziw dla ludzi, którzy podejmują taką decyzję, aby przenieść się na wieś, rozpocząć życie całkiem nowe i inne, często niewiadome, choć z boku wydaje się to takie proste, to takie nie jest...niemniej Ci którzy przyjeżdżają w pogoni za ciszą spokojem i odpoczynkiem w takie miejsce dostają to czego oczekują i dlatego dziękuję właścicielom  tego cudownego niezwykle klimatycznego miejsca za to, że mogłam tam być i choć to były tylko cztery dni, to były to wyjątkowe dni, odpoczęłam, nabrałam nowych sił i chęci do dalszego działania, a moje marzenia i te skryte i te bardziej widoczne przybrały na sile...coraz częściej myślę i ja, żeby wyprowadzić się na wieś...i nie gonić już za tym co jest tak blisko:)

Choć rzadko ostatnio piszę, to u Was bywam regularnie (przynajmniej czytam i oglądam), mam nadzieje, że to się zmieni...na razie realizuję cztery duże projekty, cudowne choć niezwykle czasochłonne, muszę znaleźć w tym wszystkim równowagę, dlatego czasowo rzadziej tu bywam, ale nadrobię, obiecuję, oczywiście w swoim czasie:)

Tymczasem, żegnam się z Wami, dziękuję że zaglądacie czytacie i jesteście, do następnego miłego...