poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Tu i teraz:)

Miłość...co to takiego? Z pewnością uczucie, ale jak go zdefiniować i czy w ogóle się da...Na pewno chodzi o coś, co się wytwarza, co jest między ludźmi, w związkach, w rodzicielstwie, w życiu w ogóle. Wydaje mi się, że miłość to "coś" co pozwala żyć w zgodzie ze sobą, ze wszystkimi, ze światem, w poczuciu spokoju i pogodzenia się z każdą chwilą w życiu. 
Prawdziwa miłość jest piękna, czysta bez pretensji i oczekiwań, bez obaw i strachu, jest istnieniem samym w sobie. Miłość pozwala akceptować wszystkich i każdą sytuację w życiu, pozwala przyjmować wszystko takim jakie jest...
Bardzo pragnę i dążę do tego, aby właśnie tak czuć, aby tak żyć, z prawdziwą czystą miłością.
Coraz bardziej uświadamiam sobie, że pełnię w życiu role, a brakuje mi takiego prawdziwego "istnienia" bycia tu i teraz...
Chociażby moje córki...to one pokazują mi jak bardzo pragną mojej prawdziwej obecności, nie tylko wypełniania ról w sensie: odrobiłaś lekcje, posprzątałaś, nie jesteś głodna, uważaj na siebie, ucz się itp, nie tylko mojego bycia przy nich w chwilach zadaniowych, nawet nie w chwilach gdy jestem z nimi gdy robię "coś" co ma ich czegoś nauczyć, ale takiego bycia naprawdę...bez wypytywania, bez nakazywania, bez pilnowania, a jedynie wsłuchania się w tę chwilę, chwilę która jest właśnie teraz,  chwilę która daje nam przestrzeń i  obecność, nie zmąconą niczym, żadnymi innymi bodźcami...wystarczy usiąść i być, patrzeć i słuchać, dotykać, uśmiechać się, pozwolić aby wytworzyła się przestrzeń:)
Obie moje córki ( wszystkie dzieci na świecie) wysyłają do mnie, do nas takie sygnały nieustannie, tylko my, zapędzeni nie widzimy i nie słyszymy, odgrywamy nieustannie role...rodziców, dzieci, małżonków, pracowników, znajomych, ludzi przedsiębiorczych, zaradnych itd.
I tak być musi, nie uciekniemy przed tymi rolami, ale musimy, to nasz życiowy obowiązek znaleźć równowagę, nauczyć się żyć tu i teraz:) 
Wystarczy tylko być jako ja i nikt więcej...to takie proste a trudne zarazem, codzienność i rutyna, nadmiar obowiązków skutecznie zabija w nas "bycie tu i teraz", zabiera,  odziera z nas to co najważniejsze...i choć teoretycznie wiem, wiemy o tym wszyscy, to ciężko nam w życie to wprowadzić. 
Niemniej warto, ciągle bez ustanku uczyć się, praktykować, doświadczać...wykorzystywać każdą okazję, każdą chwilę, każdy moment refleksji, odpoczynku i zatrzymania, chociażby na chwilę, aby wprowadzać prawdziwą miłość w życie, aby uczyć się być tu i teraz:)

Mój urlop, wyjazd, a także treść książki pt: "Nowa Ziemia. Przebudzenie świadomości sensu życia" Eckharta Tolle, którą zgłębiłam, przeczytałam, wręcz wchłonęłam, w towarzystwie szumu fal i ciszy natury, sprawiły, że poczułam i zrozumiałam prawdziwy sens i znaczenie słowa "miłość" i "bycia tu i teraz"



Patrząc, obserwując, bawiąc się i rozmawiając ze swoimi córkami, bez poczucia odgrywania roli matki, poczułam prawdziwą, czystą i niczym nie zmąconą naturę ISTNIENIA...nie trzeba robić nic, nie trzeba mówić nic, wystarczy być, choć przez chwilę...każdy,  nawet nasze dzieci to jednostki odrębne i mają prawo wręcz obowiązek kroczyć własną drogą, doświadczać życie po swojemu, a my mamy tylko być, to najpiękniejsze i najcenniejsze co mażemy dać dzieciom, rodzinie znajomym i całemu światu:)
Naszym domem, naszym życiem i przestrzenią jest bycie tu i teraz, tak po prostu, zwyczajnie i bez żadnego wysiłku:)


Rodzina, najbliżsi, przestrzeń, piękno natury, bryza, spacery to wszystko sprzyja nauce bycia tu i teraz, a więc życia szczęśliwego bez powodu:)





Aby odpocząć, aby zresetować siły, nabrać chęci i radości potrzeba mi takich miejsc, takich chwil...już dziś wiem, że jazda samochodem przez dwa dni, zwiedzanie, wręcz bieganie od zabytku do zabytku, przebywanie wśród tłumów, przeciskanie miedzy straganami i codzienne wieczorne strojenie to nie dla mnie, ja tak odpocząć nie umiem:)
Ja potrzebuję ciszy, natury i przestrzeni, potrzebuję zrozumieć siebie, potrzebuję pobyć ze sobą, czasami jest to bolesna obecność i bolesne towarzystwo, ale bardzo mi potrzebne:)
Oczyszcza, pozwala wniknąć w najgłębsze pokłady psychiki, swojego wnętrza i pozwala uczyć się żyć "tu i teraz"





Jak żyć teraz w spokoju? Zawierając pokój z chwilą teraźniejszą. Tajemnicę sztuki życia, sekret wszystkich sukcesów i szczęścia można ująć w trzech słowach: jedność z życiem, a być jednością z życiem to być jednością z teraz. 
Proste... prawda? to czemu tak trudno wprowadzić to w życie...?





Przebywanie, spacery, obcowanie z naturą,  chwile z sobą sam na sam pozwalają zrozumieć tę zależność, pokazują co tak naprawdę jest piękne i ważne...



Zachód słońca...mijanie dnia z nocą, łyk wina za ...siebie, za wszystkich, to ogromny zastrzyk dobrej energii, energii wysyłanej w świat:)




Nawet dzieci potrzebują chwili samotności, aby przemyśleć, oswoić swoje "fochy" pozwolić sobie na odczuwanie emocji...



A skarby znalezione po drodze, podczas spaceru,  nie tylko dają radość większą niż nie jeden gadżet ze straganu, ale dają coś więcej...







dają satysfakcję i poczucie jedności ze światem...bo przecież dopiero były tutaj, nad morzem, były jego częścią, kawałkiem krajobrazu, a dziś są w moim domu i oprócz tego że tworzą pewnego rodzaju aranżacje ( pokażę w swoim czasie), to przypominają piękne chwile  i pachną, jedynie w swoim rodzaju:)

Smaki, miejsca, 



zwykłe, proste, ale najlepsze i najpiękniejsze...



śledzie, makrele, dorsze, halibuty i inne...rybki, wędzone metodą tradycyjną w miejscach wydawałoby się niepozornych, ale  ciekawych, z klimatem ...




dopełnione architekturą, typowo nadmorską...jak chociażby ta






To przecudowne miejsce to Dom nad łąkami, w którym niestety nie udało mi się zamieszkać ze względu na brak miejsc, ale kto wie może kiedyś..., byłam widziałam, jest naprawdę cudownie, wyjątkowa klimatyczna atmosfera, niezwykle pasująca do tej uroczej dziewiczej miejscowości ( Dębina nad morzem w okolicy Rowów).
Mnóstwo tras rowerowych, codziennie można odkrywać coś innego, choć wydawałoby się że przecież to tylko zwykła natura, to dla mnie najpiękniejsza:)





a po drodze pyszna kawka...



czy można chcieć czegoś więcej?

Oprócz cudownych wspomnień, wielu refleksji, spisanych w moim w pamiętniku z podróży ( zakupionym swego czasu u Kasi z bloga Przez dziurkę od klucza)



przywiozłam piękną nadmorską opaleniznę (pogoda nas nie zawiodła ani na chwilę), zapas snu, który uzupełniłam z nawiązką. 
Jak wiecie tu śpię po 5, góra 6 godzin na dobę, a tam jak dziecko, bywało i 10:)))
I co jeszcze? Chyba najważniejsze, zgłębiłam naukę życia tu i teraz i mam nadzieję, że uda mi się choć troszeczkę wprowadzić ją w życiu codziennym, w naszym małym kieraciku, może nie zatracę się tak szybko w pogoni dnia codziennego...?
Może miłość która jest najpiękniejszym czego możemy w życiu zaznać będzie silniejsza niż rozsądek i role które odgrywamy w życiu:)

Życzę i sobie i Wam Moi Drodzy abyśmy w każdej chwili wiedzieli co jest najważniejsze, abyśmy doświadczali życia tu i teraz, a wtedy i miłość będzie pełna i prawdziwa:)

Dziękuję za Waszą obecność, za to że jesteście:)





niedziela, 9 sierpnia 2015

W ciągłym biegu...

Czasami mam wrażenie, że życie to taki bieg do celu...tylko do jakiego?
 Biegniemy, po drodze napotykamy przeszkody, pokonujemy je, upadamy, podnosimy się i dalej biegniemy. Czasami uda się dobiec do mety, osiągnąć cel i dalej kolejny bieg...dopóki starcza sił i energii...
W tym maratonie czasami nie widzimy niczego i nikogo, tylko cel...
Jak nauczyć się zwolnić, nie brać udziału w tym niezwykle wyczerpującym biegu? 
Jak zrezygnować z wielu podjętych tematów, jak wybierać..co ważne a co mniej ważne? 
Jak nauczyć się być asertywnym, jak w tym wszystkim znaleźć czas dla siebie, jak pokochać siebie?
I jak nie ranić innych? Czy to w ogóle jest możliwe?
Te wszystkie pytania i całe mnóstwo innych podobnych zadajemy sobie z pewnością wszyscy ...czy znamy na nie odpowiedź, czasami wydaje się że tak, innym razem, że niestety nie...nie ważne, myślę że najważniejsze że poszukujemy i że w tym biegu potrafimy jednak czasami zatrzymać się, czasami z własnej woli a czasami życie to na nas wymusi:)
I wtedy okazuje się że świat, ludzie i życie po prostu jest piękne. 
Takim chwilom sprzyjają wakacje, urlopy, krótkie wyjazdy..., a więc natura, jej piękno i moc. 
Chwile bez telefonu, laptopa, terminarza pękającego w szwach, sterty prasowania, sprzątania itp. są bardzo potrzebne, są wręcz niezbędne po to aby zrezygnować choć na chwilę z kolejnego biegu, z kolejnego maratonu...

Przede mną właśnie taki czas, urlop...wyczekiwany, wręcz upragniony. Tak bardzo potrzeba mi zatrzymać się na chwilę, zresetować, pobyć w ciszy, wśród natury, z rodziną , ze sobą:)
Za mną wiele biegów, wręcz maratonów, dużo się dzieje, wszystko szybko, na czas, w głowie chaos,  często pustka...
Cztery projekty zawodowe, cztery większe i mniejsze realizacje, zmiany w swoich własnych wnętrzach, dzieci, dom, rodzina, ogród, to naprawdę dużo jak na jedną osobę...choć mąż dzielnie mi we wszystkim pomaga, to przecież ma swoje własne sprawy zawodowe, swoje własne życie...

Tymczasem mój ogród szaleje, wszystko rośnie jak na drożdżach, wymaga opieki i doglądania...









Lawenda, która niedawno zachwycała swym wyglądem i zapachem w ogrodzie, dziś już zebrana...


 przygotowana do suszenia


nawet  herbatka  wypita



i bukiety porobione,


i już powieszone...


W warzywniaku choć niedużym rozmiarami, plony są całkiem zadowalające...




Uwielbiam lato za bogactwo warzyw i owoców, dzięki którym mogę przygotowywać przeróżne zdrowe i pięknie wyglądające potrawy, jak chociażby pasztet z cukinii,


który w towarzystwie sałat i kwiatów jadalnych oraz dresingu z malin smakuje i wygląda wprost wybornie:)



Takie chwile kiedy mogę pobyć w ogrodzie, kiedy znajdę chwilkę na gotowanie, nie wspominając już o czytaniu, są moje, dają mi wytchnienie i pozwalają zwolnić...
Cieszę się, że przede mną wyjazd, że, mam nadzieje odetchnę, odpocznę...
Gdzie się wybieram? 
Może poniższe zdjęcie,  na którym widać namiastkę zmian jakie miały miejsce w moich własnych wnętrzach podpowiedzą jaki kierunek tym razem obieram...


kierunek który jest bliski memu sercu..., nasze polskie morze, które darzę ogromnym sentymentem, do tego stopnia, że motyw morski stał się motywem głównym w mojej sypialni...o czym oczywiście napiszę w swoim czasie:)

Tymczasem spakowana, zaopatrzona w niezbędne "przydasie" jak chociażby taką oto  torbę ...


którą nabyłam u Ewy ze sklepu See Home
wyruszam, jadę poznawać nowe, odpoczywać, słuchać...szumu morza, siebie, najbliższych, ciszy...najpiękniejszego głosu jaki może istnieć:)

Pozdrawiam Was serdecznie i już dziś zapraszam na relację z tego wyjazdu i posty kolejne, o czym? Jak zwykle czas pokaże:)