środa, 24 września 2014

W jesiennych klimatch...

...tak, tak, wiem, jesień już i w kalendarzu od kilku dni, i  wokół nas  od dawna, a ja dopiero dziś się zebrałam, aby napisać o jesieni..., o tym jak zawitała w moim domu, ogrodzie. Już prawie wszędzie ją można  czuć, widać i podziwiać...
Może to dziwne, ale ja lubię jesień...lubię jej przepiękne kolory, rześkie powietrze, słońce, które o tej porze roku, jeśli się pojawi to jest wyjątkowo radosne, lubię ją za smaki, za ogrom i bogactwo warzyw i owoców, za to że przetwory właśnie teraz stworzone nigdy więcej tak nie cieszą i tak nie smakują, a w zimowe wieczory  umilają każdą chwilę...
Chyba każda pora roku ma dla mnie jakieś uroki, każda wprowadza zmiany....zarówno w codzienności, bo inaczej trzeba poukładać sobie dzień, jak i we wnętrzach i ze wnętrzach...
Znowu można poeksperymentować, pozmieniać, ubrać dom i ogród w nowe kolory w nowy wystrój...i to jest dla mnie piękne, ja lubię zmiany, lubię jak coś się dzieje...
Oczywiście, zgodnie z zasadą którą wyznaję, wcale nie trzeba wiele aby te zmiany były zauważalne,   wprowadziłam kilka nowych akcentów, zarówno
w postaci koloru...szarego ( na zasłonach, świecach i stoliczku - pomocniku, a także ramki na zdjęcia wykonanej przez moją córcię jako prezent dla mnie...),  kojarzącego się ze spokojem, ciszą i szarymi dniami za oknem...,







a także dla dodania dynamiki i radości  trochę różu i lawendy...











jak i nowych akcentów (zdobyczy), jak te widoczne niżej ażurowe świeczniki i taca (zgodnie z trendami w modzie, ponieważ koronkowa robota wraca w wielkim stylu ...na jesień 2014 proponują je m.in. Prada, Dolce &Gabbana czy Roberto  Cavalli), koronkowe cuda pięknie będą wyglądać nie tylko w garderobie, ale także we wnętrzach...



czy nowa skrzynka wykorzystana w tej chwili jako miejsce do przechowywania olejów smakowych, które robię w dużych ilościach w towarzystwie np. papryczek ozdobnych...





Wrzosy, orzechy, winogrona i jabłka to kolejne znaki szczególne jesieni, których nie może zabraknąć w moim domu...






Spacery jesienne to ogromna przyjemność i moc inspiracji...






I wreszcie ogród, chyba pisać nic nie trzeba wystarczy popatrzeć...





nawet lawenda zakwitła drugi raz...





a niektóre kwiaty i owoce wyglądają tak jakby lato jeszcze  się dla nich nie skończyło...



natomiast ogródek warzywny (który niestety w tym roku nie był odpowiednio przeze mnie pielęgnowany) wygląda po prostu pięknie, bazylia kwitnie jak oszalała i jest rajem dla pszczół i innych owadów...



wrzosy są  tak ozdobne i urocze, że nawet nasza kotka upatrzyła sobie je i ciągle  wśród nich leży  ogrzewając się na słoneczku...






I wreszcie kuchnia...miejsce jesiennego szaleństwa, robienia przetworów ...




ich ozdabiania  ( to stało się już moim "konikiem")...





nie może zabraknąć szarlotki, (dla mnie to ciasto nieodzownie kojarzy się z jesienią...)



i wymyślania potraw, jak chociażby ta...





zapiekanka mojej twórczości (pyszna !!!) 
Wyszła tak dobra, że podam przepis (oczywiście do własnej modyfikacji według indywidualnych upodobań kulinarnych):
3 cukinie,
mięso mielone ok 30 dag,
papryka czerwona,
ulubione zioła ( ja dodałam szczypior, tymianek, rozmaryn i bazylię z własnego ogródka),
brokuł ( ugotowany al dente)
może być ser typu feta,
ser mozzarella,
ew. makaron ( ja dodałam bo został mi z wcześniej przygotowywanego dania)
 WYKONANIE:
mięso podsmażyć na patelni dodając pod koniec sól pieprz i zioła, wymieszać z pokrojoną w kosteczkę papryką i brokułami,  ( nie wszystkimi, trochę zostawić do rozsypania po blasze),ew. serem typu feta,
napełnić wcześniej przekrojone na pól, wydrążone i posolone cukinie, ułożyć na blasze wysmarowanej oliwą, rozsypać makaron i brokuły, całość skropić oliwą ( ja skrapiam oliwą smakową własnej twórczości) i przykryć serem mozzarella. 
Piec w piekarniku nagrzanym do 170 stopni ok 20 min.
PYCHA !!!
SMACZNEGO !!!

I jak tu nie lubić jesieni, nawet jeśli za oknem będzie szaro i ponuro, dni będą chłodne i deszczowe to przecież jest kominek, lub inny rodzaj ciepełka jak np. kocyk, książka, kawka czy herbatka, rodzinka lub znajomi, kino, teatr..., a czas szybko leci, za chwilę zima, choinka, mikołaj, no a potem to już z górki do wiosny i lata:)))


Tym optymistycznym akcentem żegnam się dziś z Wami, dziękuję za wszystkie miłe słowa, komentarze i odwiedziny i zapraszam jak zwykle za chwilę, za chwil parę...

czwartek, 18 września 2014

Gabinet,miejsce do pracy...

Żyjemy coraz szybciej i pracujemy coraz więcej, coraz częściej w domu. Ciężko jest zapomnieć o pracy, gdy wszędzie w domu przewracają  się papiery, dokumenty. 
W celu utrzymania porządku i poczucia ładu niezbędne jest miejsce w którym będziemy mogli spokojnie usiąść i skupić się na pracy, a także mieć wszystko pod ręką i w jak największym porządku.
Często praca w domu to dobre rozwiązanie, pozwala bowiem łączyć obowiązki służbowe z domowymi. 
Tak więc dobrze jest, jeśli możemy takie miejsce w domu znaleźć i odpowiednio je zagospodarować, po to aby wyznaczyć granice między pomiędzy przestrzenią służbowa a prywatną. 
Dzięki temu zyskamy spokój, prywatność i możliwość koncentracji na konkretnych zadaniach. Warto  też uporządkować wszystkie dokumenty, aby zawsze mieć je pod ręką.
Ja w swoim domu takie miejsce znalazłam i starałam się je przygotować tak, aby oprócz względów estetycznych (dla mnie bardzo ważnych) spełniło również swoje zadanie, a więc było funkcjonalne.
Tak więc w pomieszczeniu, które kiedyś było taką niby garderobą, ponieważ znajdowała się tam duża szafa, a także deska do prasowania, i kącik, który nazywałam "kącikiem bałaganu" jedynym, w którym  dopuszczałam bałagan w swoim domu, powstał niby gabinet...miejsce prawie wymarzone, prawie bo jeszcze została szafa, która kiedyś docelowo powędruje do sypialni, a w jej miejsce stanie fotel uszak i komoda, lub inny przedmiot regał, w którym będę przechowywała czasopisma i inne rzeczy niezbędne do pracy.
Tymczasem mój kącik do pracy wygląda tak...





Regał, w którym są teraz segregatory i inne pomoce biurowe,to szafka, która kiedyś stała w sypialni i służyła nam jako miejsce do przechowywania różnych ważnych choć nie używanych na co dzień rzeczy , jak chociażby walizki czy kaski narciarskie itp. Kosze zostały przemalowane na biało i dziś służą do przechowywania rzeczy niezbędnych w pracach biurowych jak np. papier ksero itp.
Oprócz rzeczy niezbędnych takich jak biurko (zrobione przez zaprzyjaźnionego stolarza), czy krzesło, laptop, drukarka,  segregatory i inne przedmioty niezbędne przy pracach tzw. biurowych w moim gabinecie musiało  znaleźć się  miejsce na kwiaty,


książki i czasopisma...(które zawsze lubię mieć pod ręką)


na zdjęciu widać stary aparat mojego taty, który oprócz tego, że jest elementem ozdobnym, to jeszcze pełni funkcję sentymentalną,
ukazuje  moje uwielbienie do rzeczy starych, a także coraz bardziej do fotografii, którą ostatnimi czasy coraz bardziej się interesuję ( o tym oddzielny post), poniżej jeszcze jeden aparat również wygrzebany wśród rzeczy taty...


Jest również miejsce na różne gadżety, rzeczy małe, ale świetnie nadające charakteru całości i uzupełniające się kolorystycznie...




Każda z tych rzeczy była pieczołowicie gromadzona i dobierana, jak np. te małe niebieskie wiadereczka przyjechały ze mną aż z Włoch, a zostały kupione tam w sklepie gdzie były rzeczy po 1 euro i jeszcze wtedy nie wiedziałam jakie będą miały zastosowanie, dziś pełnią funkcję ozdobną i jednocześnie są miejscem do przechowywania rzeczy drobnych jak np. pendriva USB, piękny konik kupiony razem z deseczką, którą pokazywałam w poprzednim poście u Ewy z bloga  See Homeem.
Sowa, pamiątka, prezent z podróży...książki, pudełka kupione w zaprzyjaźnionym miejscowym sklepiku z rzeczami niepowtarzalnymi, jedynymi w swoim rodzaju..., tam też została zakupiona śliczna błękitna wstążeczka.
Oczywiście zgodnie z zasadami feng shui o których niedawno miałam okazję czytać nie mogło zabraknąć roślin, klejnotów, które symbolizują bogactwo...



W tych skrzyneczkach przechowuję swoje ulubione "klejnoty", które czasami są zwykłymi sznureczkami z zawieszką np. z kamienia...
Jest również tabliczka, informująca jak pracuję...ha, ha 


Symbol związku to zdjęcia ukochanych osób ...( no, moje też tam się znalazło:)


...kreatywności,  to notes lub coś z metalu (mój notesik zawiera też elementy metalu i został wyszperany w second handzie przez moją mamę...)



Widać tu również starą tablicę na notatki (również zakupioną w second handzie) na której przypinam sobie karteczki z różnymi ważnymi informacjami oraz mam pod ręką tygodniowy terminarz (plan zajęć) mojej rodzinki.
Sława i reputacja to wizytówki, więc również mam je na biurku...


Jest też fajna stara maszyna do pisania, ( niestety nie prawdziwa), ale fajnie przypomina jak to kiedyś się pracowało, jeszcze ja miałam okazję pisać  w jednej ze swoich pierwszych prac na maszynie, dziś już tego sobie nie wyobrażam.


Jest oczywiście kosz...


a brakuje mi lampki, ale jeszcze nie trafiłam na "swoją", natomiast marzy mi się taka... ( może nie identyczna, ale w taki stylu)

źródło: grafika googla

Tak więc praktycznie gabinet urządzony, ( no jeszcze plany, o których pisałam na początku). I mam nadzieję, że będzie dobrze mi służył.
A dla ciekawości, zobaczcie, jak wyglądał ten kącik przed przeranżowaniem...



Różnica diametralna, prawda?