sobota, 24 stycznia 2015

Cuda natury...

Na wstępie chciałam Wam Moi Mili serdecznie podziękować za wszystkie komentarze zostawione pod ostatnim postem :)))
Były dla mnie niesamowitą  radością i powodem do ogromnej satysfakcji !!!
Zanim przejdę jednak do obiecanego opisu realizacji całego projektu, to pozwólcie, że w dzisiejszym poście podzielę się z Wami pewnymi wrażeniami...
Jak zapewne wiecie, ostatnie dni miałam przyjemność spędzić poza domem...ferie i "posiadanie dzieci" to okazja do wyjazdu, do zobaczenia nowego...
Coraz częściej moje podróże, nasze rodzinne wyjazdy są związane nie tylko z samym odpoczynkiem, ale również są okazją do takiej "głębszej podróży...do podróży w głąb siebie" Może to dziwnie dla Was brzmi, ale ja tak właśnie to czuję. Zmiana miejsca, otoczenia, nowe widoki i perspektywy są cudowną okazją do głębszego poznawania siebie. Bo tak na co dzień w pędzie dnia codziennego, w ferworze codziennych obowiązków, różnych kłopotów, spraw do załatwienia...czy mamy czas i ochotę na dostrzeganie rzeczy małych, zwyczajnych i wydawałoby się takich naturalnych?
Myślę, że większość z nas, choć bardzo się stara to jednak nie...nam się tylko wydaje, że codzienne celebrowanie chwili z książką w ręku i pyszną kawusią pozwala na dostrzeganie rzeczy małych...i pewnie tak w pewnym sensie jest, ale jednak nie do końca.... 
Natomiast, nowe miejsce, otoczenie, a nawet ludzie, (choć ja niestety staram się ostatnio trochę odpoczywać od "towarzystwa" nie dlatego, że nie lubię ludzi, tylko taką mam po prostu potrzebę), pozwalają nam spojrzeć na świat zupełnie inaczej i zachwycić się nim na nowo !!!
Zaledwie kilka dni poza domem, w nowym miejscu, a tyle piękna wokół...bo czy można nazwać to inaczej...
Jeśli jednego dnia jeździmy rowerami i mamy niemalże wiosnę z przepięknym słońcem, temperaturą kilkanaście stopni na plusie i takimi widokami jak niżej...












drugiego dnia budzi nas taki oto widok z okna ...




a później podczas spaceru te same miejsca co wyżej wyglądają już tak...przecież to prawdziwa magia (moja córcia określiła te kadry, kadrami niemalże z horroru...)







a dnia ostatniego, już w samochodzie, takie oto widoki nas żegnają...



czy to nie prawdziwy cud natury? Czy w takim otoczeniu, można być obojętnym na prawdziwe piękno? na "coś" co jest ponad nami? na  "coś" na co my jako ludzie nie mamy żadnego wpływu? na "coś" co potrafi zachwycić ale i przerazić? ...na prawdziwe cuda natury???
Według mnie...nie da się być obojętnym...nie da się tego nie zauważyć. I takie chwile, takie podróże pozwalają mi coraz bardziej, coraz głębiej podróżować, ale w "głąb siebie" wsłuchiwać się w to co mi w duszy gra...i wtedy mam nieodparte wrażenie, że jestem na właściwej drodze, że nic i nikt mi z niej zawrócić nie każe !!! Chyba że siła wyższa...

Natura...i wszystko co z nią związane ma ogromną moc, nie do końca my jako ludzie, cywilizacja możemy nią zawładnąć, mimo, że poprzez postęp technologiczny i rozwój z pewnością w jakiś sposób zaburzamy jej rytm, to ona i tak pokazuje nam swą moc, swoją siłę i piękno !!!
Bo przecież przestrzeń wokół siebie jesteśmy w stanie kształtować według własnej woli, ale natury już nie !!! 
I to jest według mnie po prostu piękne !!! To pozwala czuć, że "coś " jest ponad nami mimo wszystko:)))

I choć chwile i rzeczy tworzone przez nas potrafią być piękne...














a miejsca przez nas wybierane do których podążamy, wręcz niezwykłe i ciekawe, okraszone historią i nutką tajemnicy jak chociażby Zamek Ryn w którym mieliśmy okazję i przyjemność przebywać ...więcej można poczytać o tym niezwykłym miejscu tutaj...
to cuda natury są ponad wszystko, bo kompletnie od nas niezależne, a mimo wszystko piękne !!!


Tym miłym akcentem żegnam się dziś z Wami, dziękuję Tym którzy wiernie dobrnęli ze mną do końca tego postu i zapraszam oczywiście na post następny o obiecanej tematyce, a mianowicie będzie opis bardziej szczegółowy realizacji mojego ostatniego zadania...
Do następnego miłego poczytania...i na koniec akordy miłe mojemu sercu i uszom...bardzo bliskie cudom natury (inspiracje muzyczne wręcz niewyczerpane pochodzą od mojej córci i jej przyjaciółki...dziękuję Wam dziewczyny za to piękno:)))



czwartek, 15 stycznia 2015

Zadanie zakończone !!!

Witajcie:)))
Nawet nie wiecie ile emocji mi towarzyszy właśnie w tej chwili...chwili w której mogę podzielić się z Wami efektami mojej pracy. Pracy, która przez ostatnie dwa miesiące ubiegłego roku pochłonęła mnie niemalże bez reszty. Sama nie wiem, kiedy ja znalazłam czas na codzienne życie, na obowiązki domowe i na dzielenie się z Wami okruchami z tego wszystkiego co się u mnie działo i jeszcze na zaglądanie do Was, zostawianie tych słów kilku...
Ale wiem, że jak się w życiu robi to co się lubi, to co daje satysfakcję i zadowolenie to można "przysłowiowe góry przenosić". I tak właśnie u mnie było i jest nadal... 
Tak więc, co mnie pochłonęło tak bardzo????

Warszawa...Żoliborz, piękna stara dzielnica z historią, niezwykle urokliwa i mająca jak ja to mówię swój klimacik.
Nowo wybudowane osiedle, w bardzo dobrej lokalizacji, a w nim jedno z wielu mieszkań...
To właśnie to mieszkanie stało się na blisko dwa  miesiące moim głównym miejscem pobytu, myśli...moim zadaniem do wykonania.
Mieszkanie, które było w stanie deweloperskim, a ja miałam przygotować je pod wynajem, pod tzw. klucz. 
62 m kwadratowe, piękny rozkład, dużo światła, przestronność ...to wszystko ujęło mnie tak bardzo, że z pełnym zaangażowaniem i niemalże całym sercem przystąpiłam do realizacji zadania.
I tak w pierwszych dniach października ubiegłego roku rozpoczęły się prace, a w dniu 15 grudnia mieszkanie było gotowe do odbioru przez właścicieli. 
Dlaczego dopiero teraz dzielę się z Wami tą informacją? No cóż...chyba dopiero teraz jestem na to gotowa...w ostatnim czasie tyle pozytywnych chwil i emocji gościło w moim życiu w związku z realizacją tego zadania, że najzwyczajniej w świecie musiałam ochłonąć...choć tak jak pisałam na wstępie te emocje towarzyszą mi jeszcze nawet teraz, kiedy piszę tego posta.,
Wasze opinie są dla mnie niezwykle ważne...są wskazówką i drogą, dlatego czekam na nie z ogromną niecierpliwością i proszę aby były prawdziwe, ponieważ to moja praca, a chcę aby była perfekcyjna, jeśli to możliwe, no cóż to cała ja...pracowitość i perfekcjonizm mam już we krwi, ale nie we wszystkich tematach...na szczęście:)))
Chyba starczy słów, zapraszam na fotorelację, na razie taką ogólną, obiecuję, że w kolejnych postach będą szczegóły czym się kierowałam przy urządzaniu tego mieszkania, gdzie zostały dokonane zakupy i dlaczego (część z Was pewnie rozpozna już dziś swoje prace), a ja z pewnością w swoim czasie napiszę skąd pochodzą...
Tak więc przed Wami Moi Drodzy 62 metry kwadratowe urządzone z przeznaczeniem pod wynajem dla 2 osób ewentualnie singla/singielki ...i całe moje serce tam włożone...
Prezentacja zaczyna się pierwszym widokiem przy wejściu...




Widok na pokój dzienny...



Widok z pokoju dziennego na aneks kuchenny i drugą część mieszkania ...




 Widok z pokoju dziennego na aneks kuchenny i wyjście na pierwszy balkon...



Łazienka...


Uchwyty do szafek przyszły już po tym jak zostały zrobione zdjęcia, ale z pewnością zaprezentuję je już zamontowane...







Widok na przedpokój i wejście do sypialni wraz z garderobą ( mieszkanie to posiada zabudowana garderobę), zdjęcia jej pokażę w innym poście, bo brakowało jeszcze wtedy drzwi...przez omyłkę producenta przyszedł nie ten rozmiar, który był zamawiany...



sama sypialnia...z wyjściem na drugi (większy) balkon...






Widok na część dzienną z wyjścia z sypialni...


Jeszcze mały rzut okiem na balkony...

ten od strony sypialni...


i od strony pokoju dziennego/aneksu kuchennego...


Na dziś tyle. Dziękuje Wam za cierpliwość, ale ja, jeśli chodzi o wnętrza, ich urządzanie to mogłabym godzinami 
( a pomyśleć, że nie tak dawno o tej porze siedziałam przy sprawozdaniu...finansowym i końca jego nie było widać), a takie mieszkanie zaledwie przez dwa miesiące udało mi się urządzić. No cóż, jestem najlepszym przykładem jak bardzo można pomylić się z tzw. "powołaniem" i że nie zawsze warto uczyć się dla rozsądku...
To taka mała dygresja, natomiast wracając do tematu, obiecuję, że poświęcę każdemu pomieszczeniu i całemu temu projektowi więcej czasu w kolejnych postach...tymczasem zmieniam tory działania...ponieważ już w sobotę rozpoczynają się u nas ferie,   w związku z tym   czmychamy z rodzinką  na totalny reset (potrzebny nam i to bardzo...) W tym roku zmieniamy kierunek i choć jesteśmy wielbicielami (szczególnie mój mąż i starsza córcia) białego szaleństwa, pięknych zimowych widoków i górskiego powietrza, to w tym roku przybraliśmy całkiem odmienny kierunek. Nie będzie długiej jazdy samochodem, nie będzie lotu samolotem (brrr....boję się latać), będzie za to cisza spokój, wyłączona komórka, totalny relaks, nic nierobienie, a przede wszystkim krótka jazda samochodem, bo ostatnio samochód to był mój drugi dom i jak od wszystkiego i od tego też trzeba odpocząć...
Pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję za komentarze, każde nawet te mniej przychylne, a wszystkim którzy również się gdzieś wybierają życzę udanego wypoczynku:)))