Wszystko w życiu jest po coś...to moje główne życiowe przesłanie..
I naprawdę łatwiej jest żyć gdy autentycznie tak się czuje. Choć jest to ogromnie trudne, to jednak możliwe do wprowadzenia w życie...ciągła nauka, praktykowanie, wyciąganie wniosków z tego co było, nawet z tych zdarzeń najtrudniejszych, pozwala żyć w poczuciu spełnienia, celu i szczęścia po prostu, tzw. szczęścia bez powodu:)
Dostrzeganie rzeczy dobrych, przekształcanie afirmacji złych w dobre, postrzeganie rzeczy małych, ale jakże pięknych, poddanie się temu co daje los, to wszystko sprawia, że życie jest piękne, że ma sens i że jest po coś....
Nie pisałabym tego, gdybym tak nie czuła sama, gdybym tego wszystkiego nie doświadczała. Codzienne wydarzenia, dotychczasowe doświadczenia, często bardzo trudne, ogrom obowiązków ( większość z nich na własne życzenie ), uczy mnie nieustannie, codziennie, krok po kroku doceniać to co w życiu naprawdę jest ważne, cieszyć się z tego co jest i z pakorą przyjmować to co życie niesie:)))
Skupiam się na tym co jest piękne, poszukuję piękna w przyrodzie, naturze, pozytywnych ludziach...
Stąd mój blog, miejsce w którym chcę się dzielić z Wami Moi Drodzy tym co piękne i co dobre, tym jak uczę się nieustannie, dzień po dniu dostrzegać życie jako najpiękniejszy dar, tym co sprawia, że świat jest tak po prostu piękny i dobry !!!
Dzisiaj będzie mój ogród, miejsce które tworzę od paru już lat z ogromną miłością i zaangażowaniem i choć pokazuję go już nie pierwszy raz to za każdym razem mam wrażenie, że na nowo...
Każdego dnia zachodzą w nim przemiany, zarówno naturalne, jak i te które tworzę ja, każdego dnia czuję się w nim cudownie, i za każdym razem jak wracam do domu, przechadzam się rankiem po zroszonej rosą trawie, wiem, że jest to moje miejsce na ziemi i choć nie wiem gdzie mnie los i życie poniesie, to wiem jedno, że dziś, że w tej chwili mój ogród i mój dom to miejsce, miejsce które tworzę z miłością i pasją.
Choć nie mam żadnej fachowej wiedzy ogrodniczej, nie skończyłam żadnych kursów, ani szkoły w tym temacie, to tworzenie i urządzanie go sprawia mi ogromną radość, jest kolejną moją pasją, a jak wiadomo jak się robi coś z pasją to nie tylko daje to zadowolenie, ale poczucie spełnienia, zrealizowania celu i takiej nieopisanej radości, satysfakcji...
No cóż, chyba wystarczy słów, zapraszam do mojego ogrodu w czerwcowej odsłonie...
Czerwcowy początek, dzięki "nieplanowanej zmianie planów "spędziłam w domu, w ogrodzie. Mogłam spokojnie rozplanować sobie ogrodowe prace, w słonecznej aurze, wśród roślin, w moim relaksacyjnym kąciku przy filiżance pysznej herbaty powstał plan ogrodowych zadań na czerwiec ...
Koniec maja i początek czerwca to zdecydowanie czas wszelkich różaneczników, u mnie azalii i rododendronów. Jak wiadomo, aby co roku pięknie kwitły powinno się w momencie kiedy przekwitają wyłamywać ich kwiatostany. Przyznam szczerze że nie robiłam tego do tej pory, a mimo to kwitły przepięknie.
W tym roku skusiłam się jednak i dokonałam tego zabiegu, zobaczymy czy rok przyszły przyniesie jeszcze lepsze efekty i kwiatów będzie jeszcze więcej?
W przypadku bzów i forsycji było odwrotnie, w latach kiedy przycinałam je tak jak trzeba, niestety ich kwitnienie nie było bardzo okazałe, natomiast w roku ubiegłym nie przycięłam ani bzów, ani forsycji, a kwitły cudownie...
Dla przypomnienia można je zobaczyć TUTAJ i TUTAJ.
Czerwiec to zdecydowanie czas dla krzewuszek, przepięknie kwitnących i wyglądających na tle innych roślin...
W kontrastowym, fioletowym kolorze przepiękna szałwia, która zachwyca mnie co roku i przyznam, że z każdym rokiem jest jej w moim ogrodzie coraz więcej...
Dwie królowe każdego ogrodu, sama nie wiem, która z nich piękniejsza....
róża?
Czy może peonia?
Jedna i druga piękna, dostojna, cudownie pachnąca, wymowna...przewagą róż nad peoniami jest ich długi okres kwitnienia, bo aż do jesieni, natomiast peonii nad różami? No cóż, chyba łatwość pielęgnacji, różnorodność gatunków i zapach !!!
Mój ogród, czas który w nim przebywam jest dla mnie masą inspiracji, czasami krótka chwila na leżance w cieniu brzózek z ciekawą lekturą...
przynosi takie oto efekty...
Czerwcowy początek, dzięki "nieplanowanej zmianie planów "spędziłam w domu, w ogrodzie. Mogłam spokojnie rozplanować sobie ogrodowe prace, w słonecznej aurze, wśród roślin, w moim relaksacyjnym kąciku przy filiżance pysznej herbaty powstał plan ogrodowych zadań na czerwiec ...
Koniec maja i początek czerwca to zdecydowanie czas wszelkich różaneczników, u mnie azalii i rododendronów. Jak wiadomo, aby co roku pięknie kwitły powinno się w momencie kiedy przekwitają wyłamywać ich kwiatostany. Przyznam szczerze że nie robiłam tego do tej pory, a mimo to kwitły przepięknie.
W tym roku skusiłam się jednak i dokonałam tego zabiegu, zobaczymy czy rok przyszły przyniesie jeszcze lepsze efekty i kwiatów będzie jeszcze więcej?
W przypadku bzów i forsycji było odwrotnie, w latach kiedy przycinałam je tak jak trzeba, niestety ich kwitnienie nie było bardzo okazałe, natomiast w roku ubiegłym nie przycięłam ani bzów, ani forsycji, a kwitły cudownie...
Dla przypomnienia można je zobaczyć TUTAJ i TUTAJ.
Czerwiec to zdecydowanie czas dla krzewuszek, przepięknie kwitnących i wyglądających na tle innych roślin...
W kontrastowym, fioletowym kolorze przepiękna szałwia, która zachwyca mnie co roku i przyznam, że z każdym rokiem jest jej w moim ogrodzie coraz więcej...
Dwie królowe każdego ogrodu, sama nie wiem, która z nich piękniejsza....
róża?
Czy może peonia?
Jedna i druga piękna, dostojna, cudownie pachnąca, wymowna...przewagą róż nad peoniami jest ich długi okres kwitnienia, bo aż do jesieni, natomiast peonii nad różami? No cóż, chyba łatwość pielęgnacji, różnorodność gatunków i zapach !!!
Mój ogród, czas który w nim przebywam jest dla mnie masą inspiracji, czasami krótka chwila na leżance w cieniu brzózek z ciekawą lekturą...
przynosi takie oto efekty...
(Widoczne tu meble wiklinowe kupiłam swego czasu na wyprzedaży w "starociach" i mają już swoje docelowe miejsce, o czym napiszę w swoim czasie oczywiście. Tu znalazły się tylko na jeden dzień, na chwilę pod wpływem inspiracji...ale warto było:)
Bratki w donicach ustąpiły miejsca begoniom...
oraz petuniom w większej i drobniejszej wersji...
Rabaty kwiatowe, kąciki kwiatowe, których nie brakuje w moim ogrodzie coraz bardziej stają się kolorowe i po prostu piękne...(choć ten najpiękniejszy czas jeszcze przed nimi)...
Za chwilę będą małe pomidorki...
zakwitnie lawenda...
Nasz ogród to cudowne miejsce zabaw nie tylko dla dzieci...
ale także dla wszelkich zwierząt, zarówno tych porządnych...
naszych domowników, którym jest u nas po prostu dobrze...
jak i mniej pożądanych, których za żadne skarby nie możemy się pozbyć:)
Kreta, który już prawie całe podwórko nam przekopał i żadne sposoby na niego nie działają, prawie codziennie z rana takie oto widoki przed nami...
Może macie jakieś sprawdzone sposoby na walkę z tym niezwykle cierpliwym zwierzęciem, bo nam przyznam szczerze już ręce opadły...( w tym miejscu cały mój zapał i wysiłek jaki wkładam w ten ogród opada, czasami już mi się nic nie chce...., ale tylko czasami:)))
A drugimi niepożądanymi gośćmi w naszym ogrodzie są ślimaki w ilości ogromnej, z którymi radzę sobie lepiej, bo po prostu je zbieram i wynoszę...nie powiem gdzie:)
Mimo tego, ogromu pracy i tzw. ciągle czegoś, lubię swój ogród, lubię w nim przebywać, a takie kadry jak wyżej, te wszystkie kolory, zapachy i smaki "swojskich warzywek i owoców są niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju:)
a do tego...posiłki na świeżym powietrzu i w otoczeniu przyrody są samą przyjemnością:)))
Długi ten post, ale i długo mnie nie było...tak więc jest równowaga, mam nadzieję że obejrzeliście fotki z przyjemnością, bo natury, ładnych widoków nigdy za wiele:)
Dziękuję jak zwykle za to że jesteście, za uwagę, zostawione komentarze:)))
Pozdrawiam serdecznie i miłego tygodnia Wam życzę:)))